poniedziałek, 28 grudnia 2020

Meduza w sutaszu

Efekt 'fali' w sutaszu marzył mi się od dawna. Niestety brak dostatecznego opanowania techniki odsuwał realizację tego typu projektu na później. Nadszedł w końcu moment, kiedy stwierdziłam, że czas działać.

 

Do mojego naszyjnika użyłam mosiężnej wytłoczki, którą nazwałam meduzą, chociaż w przeciwieństwie do tej mitycznej nie szczerzy wielkich zębów i wygląda sympatycznie.



Dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze.
Na koniec chcę Was pozdrowić i życzyć szczęśliwego Nowego Roku i tego, aby ten 'karnawał' masek wreszcie się skończył. 

sobota, 28 listopada 2020

Bransoletki trzy

Te bransoletki lubię nosić i robić. Korona dla tego, albo tej która wymyśliła drut pamięciowy. Nie trzeba się martwić czy się dobrze ułoży, bo drut 'pamięta' kształt. Praca przyjemna i prosta.


Chyba że wpadnie się na karkołomny pomysł udrażniania szytego rzemienia. Ale jak się chce mieć coś innego to nie ma wyjścia. A głowę ma się od tego, żeby kombinować. W efekcie trudne do ujarzmienia rzemienie znalazły zastosowanie w moich bransoletkach.





Pozdrawiam wszystkich z początkiem weekendu. Życzę, abyście spacerowały po parku, a nie galerii 💚. Z okazji Black Friday nic nie kupiłam i nie zamierzam, bo niczego nie potrzebuję. Wyciszyłam telefon i czekam aż szaleństwo smsów z ofertami się skończy. Miłego weekendu 😀



niedziela, 22 listopada 2020

Opal różowy w sutaszu

Wypatrzyłam kiedyś na giełdzie minerałów taki piękny opal. Od początku przeznaczony był dla koleżanki, wielbicielki ręcznie robionych biżutków. Za zadanie miałam odtworzyć wzór ze zdjęcia cudzej pracy. Z moim niewielkim doświadczeniem w tej technice nawet przez myśl mi nie przeszło co mnie czeka. Sutaszowe szycie okazało się porwaniem z motyką na słońce. Dużo nerwów, czasu i popsutego sznurka zabrała mi ta praca. Obraziłam się na sutasz na prawie pół roku. Teraz po upływie tych miesięcy przypomniałam sobie o tym naszyjniku i już bez negatywnych emocji piszę ten post.


Z każdą pracą poza wprawą w szyciu niesfornych sznurków wypracowuję swoje sposoby radzenia sobie z różnymi problemami związanymi z sutaszem. Nie wymyśliłam jak do tej pory nic na symetrię. Nie wiem ile razy poprawiałam elementy tego wisiorka i ciągle był niesymetryczny. Ostatecznie poddałam się i został lekko 'skoszony'. 




Pozdrawiam Was cieplutko w ten jesienny wieczór. Dziękuję serdecznie za miłe słowa. Trzymajcie się zdrowo i owocnego tygodnia życzę.

niedziela, 8 listopada 2020

Meduza

Kiedyś sprezentowano mi ten naszyjnik, który do chwili obecnej należy do moich ulubionych i który noszę na codzień i od święta. Lubię te dyndające daggery i to że jest inny niż ręcznie robione naszyjniki. Metalowa wytłoczka, którą kiedyś udało mi się kupić jest na tyle oryginalna, że poza tym naszyjnikiem nie spotkałam nigdzie jak do tej pory. Niedawno znajoma zachwyciła się nim tak, że poprosiła o wykonanie takiego samego naszyjnika na prezent, bo akurat szuka czegoś dla swojej znajomej. Dodała, że ta osoba nosi oryginalną biżuterię i że coś takiego z pewnością będzie się podobać. To był argument na tyle mocny, że nie było wyjścia. 


Pierwowzór zrobiła mistrzyni tej techniki biżuteryjnej, której prace zawsze mnie zachwycają. Po krótkiej konsultacji z Kasią zrobiłam swoją wersję bliźniaczą (prawie) wisiorka antiquitates. Co wyszło możecie porównać z oryginałem. 






Piękny dzień dzisiaj, więc korzystajcie ze słońca i ja też za moment wychodzę na spacer. Może uda się wyciągnąć resztę rodziny. 

Serdecznie dziękuję za wasze odwiedziny i komentarze. Pozdrawiam wszystkich i miłego weekendu życzę.

sobota, 31 października 2020

Smok na Halloween

Akurat tak się złożyło, że dzisiaj jest to święto kiedy publikuję kolejny post. Niestety w moim biżutku nic się z nim nie wiąże - ani kolor, ani zawieszka, ani kamień. 


Naszyjnik troszkę przeczekał, bo planowałam wykończyć go aby ponosić w lecie. Ale tak się złożyło, że pewna znajoma wypatrzyła go w stanie 'surowym zamkniętym' i zapragnęła przygarnąć do swojej kolekcji. Więc wykończyłam i przekazałam w dobre ręce. 


Kiedyś usłyszałam, że wena to bajka dla dzieci, weny nie ma, jest tylko wewnętrzna dyscyplina.  Przy takiej pogodzie jak ostatnio mam ochotę owinąć się kocem i przycupnąć  z książką i wyjść dopiero wiosną jak dni będą dłuższe i słońca więcej. Wykorzystałam chyba ostatni zasób energii na zrobienie tych zdjęć i nie wiem czy uda mi się zdyscyplinować na tyle, aby w ponure jesienne dni cokolwiek pokazać na blogu.






Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe wizyty i słowa w komentarzach. Trzymajcie się zdrowo i ciepło. 






sobota, 24 października 2020

Labradoryt i agat

Niestety przyszła i nic się nie da z tym zrobić tylko zaakceptować i przetrwać - jesień. Nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że jesieni nie lubię, bo kolory jesienne są obłędnie piękne, owoców mnóstwo, a i pogodą też potrafi przyjemnie zaskoczyć, ale jesień ma też swoje ciemne strony i tych dostrzegam więcej: krótkie dni, słoty, zimno, szaro i ponuro, przymrozki... i można by jeszcze wymieniać. Na jesienną nostalgię skutecznym lekarstwem jest hobby. Nurkuję więc w pudle z kamieniami i kombinuję. 


Ten naszyjnik powstał już sporo czasu temu, a że zaczęłam go od razu nosić, więc zapomniałam, że nie zrobiłam mu zdjęć i nie pokazałam.  Pomysł zaczerpnęłam z ulubionego bloga 'miracolopiccolo'. Siedział mi w głowie ten naszyjnik, więc szukałam odpowiedniego kamienia do oprawy. W końcu wyszukałam w odmętach internetowych stron labradoryt o pięknej szafirowej iryzacji, reszta już poszła gładko. 





Pięknie dziękuję za wizyty i miłe słowa, które zostawiacie. Udanego weekendu życzę i dużo zdrowia w tym trudnym czasie.



piątek, 2 października 2020

Anemony i słoneczniki - naszyjnik w stylu boho

Kwiatuszkowe koraliki wpadły mi w oko kiedy pojawiły się w sklepach z półfabrykatami biżuteryjnym. No i zaczęły się zakupy: początkowo trzy czy cztery kolory, z których robiłam głównie bransoletki dla dziewczynek - córek lub wnuczek znajomych. Ponieważ moja kolekcja rozrosła się pokaźnie stwierdziłam, że coś większego pasowałoby z tego zrobić. Padło na długaśny naszyjnik z mięsistym chwostem w odcieniu starego złota.




Kwiatuszki poprzeplatałam elementami łańcuszka złożonego również z kwiatuszków i jeszcze serduszek z napisem LOVE.


Naszyjnik jest pokaźnej długości, bo prawie do pępka, ale taki miał być. Od razu stał się moim ulubionym letnim biżutkiem. Pasuje do przeróżnych moich letnich jaki i jesiennych stylizacji. Mimo szarugi za oknem nie daję się jesiennej nostalgii i noszę wesołe biżutki. W planach jest jeszcze jedna wersja tego naszyjnika z innymi kwiatkami i może jeszcze weselsza. 




Tradycyjnie dziękuję za Wasze wizyty i komentarze. Życzę wszystkim pięknego weekendu. Łapcie promyki słońca, bo według prognozy już nie będzie padać. 

wtorek, 22 września 2020

Jaspis 'snake skin'

No i przyszła. Na razie astronomiczna, ale jutro już kalendarzowa niestety... jesień. Postanowiłam nie dać się nostalgii, jakiejś zadumie czy innej tęsknocie. Mimo że wszędzie dookoła trąbią, że jesień, to za oknem nadal lato i tego postanowiłam się trzymać tak długo jak się da. Jestem zdecydowanie ciepłolubna i zimne, mokre miesiące najchętniej przesiedziałabym przy dużym i ciepłym piecu. Odsuwam od siebie 'myślobrazy' jesiennych klimatów w nadziei, że nawet jak już nastaną to przeminą szybko i znowu będzie wiosna.



Pokazuję dzisiaj zdecydowanie letni biżutek, którego zdjęcia gdzieś mi się zapodziały wśród tych pstrykanych podczas wakacji.  Letni, bo kolory zszarzałe, wypłowiałe od słońca,  a w dotyku ten kamień jest cudownie przyjemny - jakby w środku miał jakiś rozgrzewający płomień. Ma zdecydowanie wyższą temperaturę od innych kamyków, które mam, np. agatów.







Ten jaspis w formie przekrzywionego serduszka ma tyle uroku, że nic nie kombinowałam tylko zawiesiłam go na lince z kulkami tego samego minerału, które to kulki pozostały po innym wisiorku i leżały w pudełku czekając na swoją kolej.



Bardzo serdecznie dziękuję Wam za wizyty i miłe komentarze. Czasem odpowiadam, ale przeważnie nie. Niestety mam uszkodzone funkcje komentowania z komputera. Mogę to robić jedynie z telefonu, a telefon... wiadomo - mały i niewygodny do pisania ekran zniechęca nawet oglądanie.

Pozdrawiam Was ciepło i dużo słońca życzę, aby doładować baterie na maxa przed jesiennymi szarugami, brrrr...
Moja ulubiona piosenka o tej złotej jesieni Leszka Długosza. Czy ktoś to pamięta?



sobota, 12 września 2020

Małe co nieco i spore wyzwanie

Kryształki firmy Swarovski pokochałam miłością od pierwszego wejrzenia i pewnie dozgonnie, bo jak mogłoby być inaczej. Ten ich blask, migotanie światła na fasetkach, i kolory takie nieoczywiste, przechodzące jeden w drugi - cudeńka po prostu. Kryształek w moim wisiorku jest trochę skromniejszy, bo jednokolorowy, ale za to w zależności od tła kolor przyciemnia się lub rozjaśnia, albo zmienia odcień.

W moim wisiorku oprócz kryształka ze szkła znalazły się również kryształki kwarcu w dwóch odcieniach niebieskiego w formie malutkich kuleczek. 







Jestem maniaczką niebieskiego. W mojej szafie ten kolor dominuje pewnie w 80% (a było pewnie 95%), buty też mam głównie w tym kolorze. Jakiś czas temu, kiedy zdałam sobie z tego sprawę, idąc na zakupy ciuchowe zaopatrzyłam się w kartkę, na której napisałam sobie 'byle NIE niebieski'. No to kupiłam... granatową kurtkę ulubionej firmy, bo akurat mieli sporą obniżkę 😉. 



Kontynuując temat tekstylny... kiedyś przeczytałam, że wyprodukowanie jednej koszulki bawełnianej pochłania 2700 litrów wody. Włosy mi się zjeżyły na tę wieść. Nie przypuszczałam, że aż tyle. Informację potwierdza ten artykuł link

Postanowiłam więc coś zrobić dla planety i dla portfela przy okazji i podjęłam wyzwanie polegające na tym, aby w ciągu roku nie kupić ani jednego nowego ciucha. Zachęciłam do tego koleżankę, na prośbę której wyzwanie skróciłyśmy czasowo do roku szkolnego, ale zakres rozszerzyłyśmy na buty, torebki i perfumy. Ja dorzucam jeszcze zakupy nowych kamieni biżuteryjnych, bo moje pudło z kamieniami pęka w szwach, więc robię biżutki tylko z tego co mam. Szlifowanie kamieni też zużywa masę wody.

Wystartowałyśmy 1.09.2020. Na razie idzie dobrze. Mamy się z koleżanką pozytywnie motywować i nie dać się skusić wystawom sklepowym nowymi kolekcjami. Was również zachęcam. 

Na tym kończę ten post i życzę wszystkim cudownego weekendu. Pogoda cudna, więc idźmy na spacer do parku, lasu, ogrodu, na łąkę, na wycieczkę rowerem byle nie do galerii 😉😊😃. 


sobota, 5 września 2020

Amazonit z muszlą - bransoletka

Niezbyt często goszczą u mnie bransoletki. Dzisiaj prezentuję bransoletkę złożoną z trzech elementów wzoru znanego pod nazwą Russian snake. Użyłam do niej kulek amazonitu i muszli. 







Przyszarzałe kolory bransoletki jak kolory schyłku lata przypominają mi, że niestety czas wakacji mamy już za sobą.
Ale co tam, lato jeszcze się nie skończyło, nadal jest ciepło, a i jesień potrafi przygrzać gorącym słońcem i ucieszyć oko błękitem nieba. I tego mam zamiar się trzymać. Pozdrawiam Was serdecznie i miłej niedzieli życzę.

 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...