Mogę napisać, że pierworodny, bo to pierwsza moja praca w tej technice. Bardzo jestem dumna z niego, bo długo myślałam, że nie dam rady. W końcu dzięki filmikom i instrukcjom Ewy klik 'ogarnęłam'.
Kamień jest duży - ok. 4.5 cm i bardzo ładny. To krzemień pasiasty z okolic Iłży (jak poinformował mnie sprzedawca). Jest inny niż ten znany typowo 'pasiasty'. Z powodu rozmiaru kamienia sutaszu nie mogło być zbyt dużo. Sznurki miały być tylko dodatkiem, żeby wisior jeszcze dało się nosić.
Krzemień towarzyszył człowiekowi od wieków jako materiał do wyrobu narzędzi, a także jako amulet, bo przypisywano mu magiczną moc. Obecnie przypisuje mu się właściwości prozdrowotne. Można o nich przeczytać np. tu (klik). W obecnym czasie, kiedy zagraża nam paskudztwo o nazwie COVID 19 - koronawirus, kamień ten powinien być nieodzownym elementem codziennej egzystencji.
Na dzisiaj to już wszystko. Wrzuciłam tu dużo zdjęć, bo oprócz wisiorka chciałam pokazać jeszcze ciekawy element będący tu ekspozytorem, a mianowicie huba na kawałku kory brzozowej. Brzoza całkiem spróchniała, została ścięta, pocięta na kawałki, a ja wydłubałam z nich co lepsze kawałki i przyniosłam do domu.
Pozdrawiam Was serdecznie, szczególnie w tym bardzo trudnym czasie. Dbajcie o siebie i przestrzegajcie zaleceń służb sanitarnych. Mam nadzieję, że sytuacja się poprawi i wrócimy do normalnego życia.