Nareszcie. Upragnione i wyczekane nadeszły i są i jeszcze będą przez dwa miesiące, a nawet dłużej.
W dzisiejszym poście jest wiele rzeczy z określeniem pierwszy, bo to pierwszy labradoryt, który kupiłam na pierwszej w życiu giełdzie minerałów, którą odwiedziłam i ubranko z falbanką też zrobiłam po raz pierwszy.
Ten labradoryt jest całkiem sporą dwustronną kroplą i jak to często u labków ogień widoczny jest pod dziwnym kątem. Kształt kamyka wymusza formę wisiorka z jedyną możliwością manipulacji 'góra do dołu, czy dół do góry'. Kamyk ożywa i błyska delikatnym błękitem w pozycji horyzontalnej co nijak się ma do jego kształtu, więc nieźle się nagimnastykowałam przy fotografowaniu, żeby wyglądał jak labradoryt, a nie kawałek szarawej skały.
Życzę Wam cudownego lata, solidnego wypoczynku, zrealizowania planów nawet najbardziej szalonych i wielu cudownych prac.
Pozdrawiam cieplutko 👋