poniedziałek, 17 grudnia 2018

Szafirek

Czasu brak. Obowiązki w pracy i w domu pochłaniają mnie całkowicie, a naszyjnik na poniższych zdjęciach powstał jeszcze na wakacjach i tak naprawdę nie miałam zamiaru go pokazywać. Cóż, aby blog całkiem chwastami nie zarósł kilka fotek szafirowo-kobaltowego wisiorka. 







Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam, abyście ten czas spędziły tak jak sobie wymarzyłyście. A na Nowy Rok? Na razie jeszcze niczego nie życzę.😉
Do zobaczenia.


Takiej wigilii... za oknem.



sobota, 22 września 2018

Mała rzecz, a cieszy - A small thing can bring a lot of joy

Mają je gwiazdy takie jak Jennifer Aniston, Sandra Bullock, Christina Aguilera, Jennifer Lopez i wiele innych, więc stwierdziłam, że na własną wersję tej bransoletki czas najwyższy. Zabierałam się do niej jak do jeża, nie mogąc się zdecydować z czego i ile razy owijana, bo miała być kilkakrotnie owijana wokół nadgarstka. Aż zobaczyłam te kwiatuszkowe koraliki i problem rozwiązał się sam, bo cena uwarunkowała ilość, a i wielkość koralików też nie była bez znaczenia. 
Oto moja wersja bransoletki Chan Luu.

Since many celebs, such as mentioned above, began to wear these bracelets I had no choice but to make one for myself. There it is. My version of Chan Luu bracelet.





Te kwiatuszki są tak urokliwe, że zrobiłam ich zapas, bo z pewnością coś jeszcze z nich zrobię. Teraz czas na wersję wielokrotnie owijaną. 

These beads are so enchanting that I bought many more and will surely make something else with them.




No i porobiło się wrzosowo, wrześniowo i astry i węgierki... Wczoraj jeszcze pogoda plażowa, a dzisiaj sandałków nie dało się założyć. 'Ale co tam, przecież taka jesień złota nie jest zła. Ale co tam, przecież taka jesień złota niechaj trwa'. 

Serdecznie Was pozdrawiam, dziękuję za miłe słowa, które tu zostawiacie. Miłej niedzieli życzę i złotej jesieni.






czwartek, 30 sierpnia 2018

Obsydian srebrzysty

Ostatnio sporo wakacyjnych robótek poczyniłam: ocet jabłkowy, sos paprykowy (niebo w gębie) w dwóch wersjach: ostrej i łagodnej, mus z jabłek, a jeszcze śliwki czekają w kolejce do przerobu. Oprócz tego wyszlifowałam i wymalowałam drzwi w mieszkaniu i jeszcze parę działań porządkowo-naprawczych by się znalazło do wrzucenia na listę. Z tego powodu biżutki odstawiłam na jakiś czas. 


Nie na długo jednak, bo jeszcze na koniec wakacji zmobilizowałam się i zrobiłam wisiorek z pięknym obsydianem srebrzystym.

Ten kamyk zachwycił mnie kiedyś tak bardzo, że kupowałam go podczas każdej wizyty na giełdzie minerałów. No i uzbierała się niewielka kolekcja. Na razie jeden z nich doczekał się oprawy i powędrował do nowej właścicielki. Miało być coś szarego. Jest szaro i srebrzyście, bo to w końcu obsydian srebrzysty. Nazwałabym go satynowym, bo tak pięknie się mieni ten kamień.

Do towarzystwa wybrałam kroplę pirytu i kwiatowy filigran w kolorze starego srebra. Czyli jakby retro.
Było mi trochę żal rozstawać się z tym naszyjnikiem, bo takiego nie mam i nie wiem, kiedy zrobię.







Jak zwykle spora porcja zdjęć.

Cóż, wakacje się kończą, ale lato jeszcze nie, więc trzymajcie się ciepło i do następnego postu.



piątek, 10 sierpnia 2018

Larimar

To minerał, któremu przyglądałam się długo, z dystansem, starając zachować zimną krew, aby nie wybulić kwoty, za którą można byłoby kupić flakon perfum. Te ładniejsze egzemplarze osiągały  zawrotne ceny na portalach aukcyjnych, czy w sklepach internetowych. 'Nie daj się' myślałam sobie. Jedna z moich koleżanek bloggerek tak właśnie poległa rażona urokiem larimara 😉. Nie twierdzę, że kupiła swój kamyk za jakąś bajońską kwotę, ale zachwytom nie było końca. Kiedy pokazałam zdjęcie larimara innej koleżance, ona od razu: 'kup go i zrób dla mnie wisiorek'. 'Jakaś epidemia chyba. Następna załatwiona'😉😊😕.
To ten  właśnie kamień w wisiorku dla Izy. 


Zbliżenie kamyka, bo to ładny okaz - 'Jak woda morska na Karaibach w słoneczny dzień'. Tak tłumaczył mi kiedyś sprzedawca na giełdzie minerałów, po czym poznać kamień wysokiej jakości. Miał ze sobą pocztówkę z Karaibów właśnie i pokazywał różne swoje kamyki dla porównania. Ojjjj, z trudem odchodziłam od tego stoiska, bo ceny miał... lepiej nie mówić.


Żeby nie być gołosłowną dla porównania dokładam fotkę zrobioną (nie przeze mnie niestety) na Dominikanie. 'Morska woda zaklęta w kamieniu'. 





Sama w końcu uległam urokowi kamienia, bo jak tu nie ulec gdy się kocha wszystko co niebieskie (już kiedyś wspominałam o tym i że to jakiś niebieskoholizm może nawet jest skoro 90% szafy jest w tym kolorze), a kamyk ma jakiś anielsko niebiański kolor.

Wisiorek zgłaszam do sierpniowego kwiatowego wyzwania Szuflady.



Mam nadzieję, że się będzie dobrze nosił. 

Upał nieco odpuścił, a przynajmniej we Wrocku już normalnie można oddychać i nie snuję się z wentylatorem po całym mieszkaniu. 

Życzę Wam przyjemnego weekendu, a na koniec coś do posłuchania, coś co mi się z tym kamieniem skojarzyło. 



środa, 25 lipca 2018

Agat z ważką

Spora ważka i jeszcze większy agat dendrytowy spotkały się w jednym wisiorku. Agat trochę mnie rozczarował, kiedy otworzyłam kopertę z przesyłką z zagranicznego sklepu. Spora część kamyka była jakaś rozmazana, byle jaka, czego nie było widać na zdjęciach u sprzedawcy. 
Wiem teraz, że w czasach powszechnego polepszania, przerabiania i podrabiania parę kliknięć myszką w odpowiednim programie wystarczy, że coś (albo ktoś) niepozorne nabiera rumieńców. W realu już tak łatwo nie jest, więc agat powędrował do pudła.

Przypadkiem wpadła mi w ręce mosiężna ważka, o której zupełnie zapomniałam, że ją mam. Trochę przymierzania, obracania ważką po kamyku, szybka decyzja i wisior prawie gotowy.






Pierwszy raz trafił mi się kamień półprzezroczysty.


Jest mi bardzo miło powitać nowe obserwatorki mojego bloga. Mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań.

Pozostałym obserwatorkom bardzo dziękuję za miłe komentarze. Pozdrawiam wszystkich gorąco, życzę pięknej pogody za oknem i w duszy i do następnego postu.




poniedziałek, 16 lipca 2018

Plażowy urobek

Moja konieczność robienia czegoś to już chyba zespół czegoś tam. Nie wiem czy zostało to jakoś sklasyfikowane, może jako zespół nieustannego tworzenia ręcznego? U mnie objawia się to tym, że na plaży zamiast smażyć się spokojnie z każdej strony i po bokach tak jak reszta tłumu dookoła to ja coś tam natrętnie ręcznie kombinuję. Książkę też zabieram, ale przeczytałam zaledwie 50 stron i odłożyłam, aby dokończyć dzierganie tych dwóch maskotek.
Wzór pochodzi stąd, ale powinnam podziękować pewnej osobie za przetłumaczenie tekstu. Dzięki Anetko:)). 



Zrobiłam te dwa Doudou (czyt. dudu) z przeznaczeniem dla dwojga wnucząt, które lada chwila się urodzą mojej znajomej. Ponieważ w szufladach zalega u mnie sporo pojedynczych motków włóczek stwierdziłam, że doskonale nadadzą się na takie małe projekty.




Takie trochę dziwaczne, pomyślałam w pierwszej chwili gdy natrafiłam na ich zdjęcia, i po co to komu? Ni to zabawka, ani serwetka. Teraz już wiem, że są to utulanki-usypianki dla niemowlaczków, takie towarzyszki do spania. 




Zrezygnowałam z tradycyjnej kolorystyki niebieskiej i różowej (i tak nie miałam) i zrobiłam w innych wyrazistych kolorach. Najważniejsze, że z szuflady ubyły 4 motki zbędnej bawełny 👍👌😉. 

Serdeczne dzięki za wszystkie miłe komentarze i odwiedziny. Pozdrawiam cieplutko i udanych wakacji wszystkim życzę.


sobota, 7 lipca 2018

Trochę retro bransoletka na bazie

Lubię czasem wpaść na pchli targ pod iglicą we Wrocławiu. Nie twierdzę, że na wielkie zakupy, bo ceny tam są wyśrubowane jakby to był elegancki butik w Nowym Yorku, a nie targowisko staroci. Szczególnie podoba mi się stara biżuteria, na którą niestety mogę sobie głównie popatrzeć, bo najwyraźniej sprzedawcom brakuje zdrowego rozsądku w kwestii cen. 
Nie mogłam kupić to sobie zrobiłam.

I like to call by the flee market in my city from time to time and watch stunning vintage jewellery some of the sellers offer there. Unfortunately prices are much too high to buy something. It seems an elegant boutique in New York not an open air market. I can't afford anything there so I've made a vintage stye bracelet myself.






Lato w pełni i wakacje też, więc pora udać się na wczasy. My znów nad Bałtyk, tradycyjnie, mimo że pogoda tam często w kratkę, ale nas nie nęcą uroki śródziemnomorskich kurortów.

Dziękuję wszystkim za miłe wizyty i dobre słowo. Życzę Wam udanego wypoczynku i wielu  ciekawych inspiracji. 

niedziela, 1 lipca 2018

Bransoletka makramowa

Albo praca zlecona - przez dziadka dla wnuczki. Wnuczka to mała elegantka i dziadzio chciał sprezentować coś innego niż po prostu kolejną zabawkę, a w zasadzie dodatek do zabawki. Jeszcze nie wiem czy się spodobało, ale się starałam. Mnie się te szklane kwiatuszki spodobały tak bardzo, że kupiłam z przeznaczeniem na bransoletkę dla siebie, ale skoro wypadło zlecenie to odstąpiłam dziecku bez wahania. 






Bransoletkę zgłaszam do wyzwania Szuflady 'Od cyrkla''.



I to wszystko dzisiaj. 
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i odwiedziny. Wszystkich pozdrawiam serdecznie i do odwiedzania zapraszam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...