Ostatnio ciągle poza domem, a skoro tak to i do internetu raz dostęp jest raz nie. Różnie. Tego posta sklecałam na raty. Wybaczcie, że zaniedbuję Wasze blogi, ale po prostu nie daję rady tak wolno działa tu internet, że strony się nie otwierają.
Poniższą pracę wykonałam już z miesiąc temu. Kupiłam zawieszkę ze szkła weneckiego w pięknym limonkowym kolorze (ostatnio ten kolor za mną chodzi). Normalnie jeszcze z trzy lata temu zawiesiłabym ją na sznurku lub rzemyku, ale skoro umiem sobie zrobić sznur z koralików to zrobiłam sznurek twisted herringbone na cztery koraliki. Sznureczek ma wplecioną nutkę szafiru, bo i to połączenie jakoś mnie nie odstępuje. I gotowe.
Taki drobiazg na lato.
Fotki zrobione przy użyciu niesamowitych znalezisk morskich, które znajduję w tutejszym ogródku skalnym. W tym roku przybył niesamowity korzeń cały 'obrośnięty' muszlami po omułkach (chyba).
Tutaj korzeń w całości. Jest fantastyczny.
Poniżej fragment domu, w którym mieszkamy w czasie pobytu w Nowęcinie. Pewnego dnia usłyszeliśmy bardzo blisko klekot bocianów. Okazało się, że młoda para zasiadła na kominie i hałasowała aż miło.
Może zrobią tu gniazdo? Rusztowanie mają przygotowane. Sie zobaczy:) gdy, albo jeśli przyjedziemy tu za rok...
Pokażę Wam nasze sielankowe widoczki zaokienne.
Na dzisiaj to wszystko. Pogoda od rana dopisuje więc zaraz lecimy na plażę. W niedzielę powrót do domu, więc trzeba się nacieszyć morzem i plażą bo kolejny raz nie wiadomo kiedy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do następnego razu.