No i przyszła. Na razie astronomiczna, ale jutro już kalendarzowa niestety... jesień. Postanowiłam nie dać się nostalgii, jakiejś zadumie czy innej tęsknocie. Mimo że wszędzie dookoła trąbią, że jesień, to za oknem nadal lato i tego postanowiłam się trzymać tak długo jak się da. Jestem zdecydowanie ciepłolubna i zimne, mokre miesiące najchętniej przesiedziałabym przy dużym i ciepłym piecu. Odsuwam od siebie 'myślobrazy' jesiennych klimatów w nadziei, że nawet jak już nastaną to przeminą szybko i znowu będzie wiosna.
Pokazuję dzisiaj zdecydowanie letni biżutek, którego zdjęcia gdzieś mi się zapodziały wśród tych pstrykanych podczas wakacji. Letni, bo kolory zszarzałe, wypłowiałe od słońca, a w dotyku ten kamień jest cudownie przyjemny - jakby w środku miał jakiś rozgrzewający płomień. Ma zdecydowanie wyższą temperaturę od innych kamyków, które mam, np. agatów.
Ten jaspis w formie przekrzywionego serduszka ma tyle uroku, że nic nie kombinowałam tylko zawiesiłam go na lince z kulkami tego samego minerału, które to kulki pozostały po innym wisiorku i leżały w pudełku czekając na swoją kolej.
Bardzo serdecznie dziękuję Wam za wizyty i miłe komentarze. Czasem odpowiadam, ale przeważnie nie. Niestety mam uszkodzone funkcje komentowania z komputera. Mogę to robić jedynie z telefonu, a telefon... wiadomo - mały i niewygodny do pisania ekran zniechęca nawet oglądanie.
Pozdrawiam Was ciepło i dużo słońca życzę, aby doładować baterie na maxa przed jesiennymi szarugami, brrrr...
Moja ulubiona piosenka o tej złotej jesieni Leszka Długosza. Czy ktoś to pamięta?
Serducho faktycznie zachwyca, a całość w moich ulubionych brązach - śliczność idealna nie tylko na jesień :)
OdpowiedzUsuńGenialnie z tym sercem- sam, troszkę taki zwyklak by był...Buziaki!
OdpowiedzUsuńPiękny. I połączenie z tymi kuleczkami ogromnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń