Kiedyś było tak klik. Teraz ciut inaczej. Wyszukałam jaspisową zawieszkę, zawiesiłam na sznurze jaspisowych kuleczek, parę przekładek i gotowe.
Po wielogodzinnych zmaganiach z ważkowym naszyjnikiem z poprzedniego postu potrzebowałam czegoś relaksującego.
Tamten pierwszy naszyjnik bardzo lubię i noszę często, praktycznie się z nim nie rozstaję. Nawet garderobę trochę uaktualniłam, aby pasowało. Koleżanka (bo dla niej został zrobiony) garderobę odpowiednią już posiada, a że wzdychała do naszyjnika od dawna, mam nadzieję że jest zadowolona.
Pozdrawiam Was ciepło w ten zimny wiosenny poranek, szczególnie ciepło strajkujących nauczycieli, bo sama do nich należę.
Prześliczna jest ta jaspisowa zawieszka!
OdpowiedzUsuńNie jestem nauczycielem ale mocno Wam kibicuję.
Przesyłam uściski :)
Oba wisiorki łączy wiele cech wspólnych i tak naprawdę trudno powiedzieć, który bardziej się podoba. Oba są po prostu przecudne :) :) :)
OdpowiedzUsuńJuż poprzedni naszyjnik bardzo mi się podobał, z tym nie jest inaczej :) Piękna kolorystyka, jaspisowe kulki są urzekające :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny naszyjnik. :)
OdpowiedzUsuńW rzeczywistości rcacuszko, zobaczyłam latem 2017 na żywo i trochę pomęczyłam i też już mam :-)
OdpowiedzUsuń