Jakiś czas temu kupiłam sznur amazonitu do jakiegoś naszyjnika. Nie zużyłam wszystkich kulek i część z nich zalegała w pudle czekając na przypływ mojej weny. Do wspomnianego naszyjnika powybierałam kulki podobne do siebie, a te co zostały to trochę jak 'każdy kundel z innej budy'. No i był problem, bo co by tu z tego zrobić. Ostatnio jednak stwierdziłam, że w zasadzie w przypadku minerałów różnice w kolorze, odcieniu czy wzorze to zjawisko typowe i naturalne i że to cecha wyróżniająca je od plastikowych bransoletek z odpustu.
Nie byłabym sobą gdybym nie utrudniła sobie życia i nie wymyśliła oplecenia kulek koralikami zamiast nanizać je po prostu na gumkę i gotowe. Myślałam, że będzie łatwo, prosto i przyjemnie, ale nie było, bo zmodyfikowałam wzór, co w rezultacie bardzo utrudniło mi pracę.
Bransoletka wygląda jak na fotkach - skromnie, ale na opalonym nadgarstku prezentuje się super. Nie rozstaję się z nią od paru tygodni.
Można nosić na obie strony.
Śliczna :). Niby prosta a pełna uroku. Bardzo mi się podoba to, że oprawiłaś ją w koraliki w różnych kolorach. Stała się przez to bardziej wyrazista :)
OdpowiedzUsuńprześliczna! różnice w kolorach podkreślają jej mineralną naturę odróżniając od plastiku ... z pewnością trudno się z nią rozstać :)
OdpowiedzUsuńJest śliczna i ciekawie się prezentuje, różnorodność kamieni tylko podkreśla jej wyjątkowość.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam:)
Kojarzy mi się jakoś z Majorką, prepięknie !!!!! Jak zasze wsniała praca Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńPiękna i bardzo oryginalna. :)
OdpowiedzUsuń